To już koniec Odry?
Wiosną kibice będą oglądać inną drużynę.
Najpierw czescy właściciele klubu postanowili nie przedłużać umowy z trenerem Jarosławem Skrobaczem. Związany z Odrą od zawsze, najpierw jako trener drużyn młodzieżowych, następnie asystent trenera i wreszcie I trener jesienią uczynił z wodzisławskiej jedenastki rewelację rozgrywek. Dla Czechów był jednak niewygodny, bo nie bał się publicznie mówić o tym, że właściciele klubu nie wywiązują się z kolejnych obietnic składanych piłkarzom i trenerom, związanych z wypłatą zaległych wynagrodzeń. Skrobacza zastąpi więc Miroslav Copjak, przymierzany już wcześniej na trenera Odry. Copjak to szkoleniowiec od lat znany w naszym kraju. Znany głównie z tego, że drużyny, które prowadził prezentują mizerny poziom.
Piłkarze chcą odejść
Wygląda na to, że trener Skrobacz nie będzie jedynym, którego drogi z Odrą się rozeszły. Wbrew szumnym zapowiedziom składanym na oficjalnej stronie internetowej klubu, która w ostatnim czasie stała się tubą propagandową większościowego udziałowca, z Odry odejdą również najlepsi zawodnicy. Na rozwiązanie kontraktu z winy klubu przez PZPN zdecydował się już Mateusz Szałek, jeden z podstawowych zawodników jesiennych zmagań. Szałek wystosował list do kibiców, w którym wyjaśnia motywy swojego działania. – Zrobiłem tak ze względu na zaległości w płatnościach wynagrodzenia. Zwlekałem z tą decyzją bardzo długo, licząc na polepszenie sytuacji finansowej klubu. Ze względu na fakt wypowiedzenia mi umowy najmu mieszkania (z tytułu zwłoki w płatnościach czynszu), pozostałem bez środków finansowych i bez mieszkania – wyjaśnia Szałek. W ślad za nim z pewnością pójdą inni piłkarze. Kto ich zastąpi? Trudno mieć nadzieję, że do zadłużonego klubu, z którego wartościowi piłkarze uciekają, przyjdą równie dobrzy. W tej sytuacji kibice mogą czuć się oszukani przez czeskiego udziałowca klubu, którego przedstawiciele, przejmując większościowy pakiet akcji spółki Odra zapewniali, że mają pomysł i środki na wyprowadzenie Odry z kryzysu finansowego.
Zaczną od nowa?
Były prezes Odry Dariusz Kozielski uważa, że jeśli sprawy nie ulegną poprawie, to w przyszłym sezonie być może trzeba będzie rozpocząć budowę Odry od podstaw. – Na bazie stowarzyszenia MKS Odra Wodzisław spróbujemy zbudować nowy zespół. Chcielibyśmy, żeby wystartował do rozgrywek w sezonie 2011/2012 – wyjaśnia Dariusz Kozielski, który chciałby, żeby taki zespół wystartował z IV ligi, gdzie grały wcześniej rezerwy Odry. Tyle, że władze Odry S.A w połowie ubiegłej rundy drużynę rezerw rozwiązały. A zgodnie ze związkowymi przepisami zespół, który zrezygnował w czasie sezonu z udziału w rozgrywkach, może wystartować w kolejnych rozgrywkach, robiąc to jednak o dwa szczeble niżej, czyli w tym przypadku od A–klasy. – Dlatego będziemy sytuację sondować i rozmawiać z działaczami związkowymi o tym, żeby taki zespół mógł jednak zacząć od 4 ligi – podkreśla Kozielski.
(art)