Zabawa w parku podzieliła ludzi
Po publikacji tekstu na portalu nowiny.pl rozgorzała dyskusja na temat imprezy, która odbyła się 7 i 8 sierpnia w parku miejskim. Dominowały negatywne komentarze.
– Widziałem ten obrazek, te kołtuny na łbach, normalnie powrót do średniowiecza. Festiwal umazańców – pisze internauta, podpisujący się „znawca”.
Ludzie wysyłali skargi także do prezydenta miasta Mieczysława Kiecy, bo urząd był jednym z organizatorów.
– Zgłaszam skargę dotyczącą zakłócenia ciszy nocnej przez organizatora głupawej imprezy dla ćpunów. Wrzaski i ryki są doskonale słyszalne mimo zamkniętych okien. Jest 1.30 w nocy – czytamy na stronie UM żale mieszkańca osiedla XXX-lecia.
Za dyskomfort przepraszamy
Władze miasta jak zwykle starają się bronić. Festiwal to bowiem impreza, która przyciąga do Wodzisławia ludzi z różnych stron Polski, a także gości z zagranicy. Jest to także ważna i ciekawa oferta dla młodych wodzisławian.
– Każdy mieszkaniec Wodzisławia zasługuje na uwagę i szacunek. Pragnę wyrazić szczere ubolewanie z powodu dyskomfortu, jakiego doznali mieszkańcy. Jest to jednak obecnie istotna na festiwalowej mapie Polski impreza, dzięki której Wodzisław jest znany jako miejsce, w którym żyją otwarci, przyjaźni ludzie oraz takie, które nie boi się wyzwań – mówi Mieczysław Kieca. – Włożyliśmy wiele wysiłku w zapewnienie sprawnego i co najważniejsze bezpiecznego przebiegu tej imprezy. Zorganizowano należytą, profesjonalną ochronę, służby ratunkowe, straż pożarną – dodaje prezydent.
Lepszej lokalizacji nie ma
Niestety póki co nie ma miejsca, do którego można by było przenieść imprezę z parku. Nie może to być teren Balatonu, jak sugerują niektórzy, bo nie ma tam odpowiedniej infrastruktury do organizacji tego typu przedsięwzięcia. Poza tym jak mówią urzędnicy nie udałoby się zabezpieczyć zabawy, w której bierze udział kilka tysięcy ludzi. Nie nadaje się też do tego płyta stadionu przy ul. Bogumińskiej.
– To skutkowałoby wymianą murawy, która jest bardzo kosztowna – wyjaśnia rzeczniczka Urzędu Miasta, Barbara Chrobok.
Nie osądzajmy po stroju
Negatywnym opiniom na temat festiwalu dziwi się Tomasz Jurczyk z Czyżowic.
– Obserwuję jak rozwija się ta impreza. Byłem na pierwszej, która była w Gorzycach. Teraz to już profesjonalne przedsięwzięcie. Żałuję też, że uczestników inni oceniają po wyglądzie. Przecież nie szata zdobi człowieka. Poza tym to doskonała promocja Wodzisławia i żal byłoby to zaprzepaścić – mówi pan Tomasz.
W przypadku wodzisławskiego festiwalu sprawdza się też inne przysłowie: jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził.
(j.sp)