Bliźniaczy debel
Znakiem rozpoznawczym bliźniaczego debla Święcickich jest brak takiego znaku. Podczas zawodów, kiedy grają parami, sędziowie mają problem z rozpoznaniem, który jest który, a to ważne, bo podczas serwów zawodnicy muszą się zmieniać - ze śmiechem wyznaje trener młodych zawodników.
Na tenis stołowy oboje byli skazani od urodzenia, pierwsze lekcje otrzymywali w rodzinnym domu. Później zostali zauważeni przez nauczyciela wf i obecnego trenera Grzegorza Milera. Trwa to już cztery lata. Bracia są zawodnikami Miejskiego Uczniowskiego Klubu Sportowego „Jedynka”.
Marcin i Szymon trenują trzy razy w tygodniu po 3 godziny. Uczestniczą niemal w każdym turnieju regionalnym i ogólnopolskim. W pierwszym turnieju w jakim zagrałem, zająłem siódme miejsce - zdradza Marcin. Ja zająłem wtedy czwarte - dorzuca Szymon. Zawiercie, Żywiec, Bytom, Wodzisław Śl. To niektóre tylko miejscowości, gdzie bliźniaczy debel, zagrał, zarówno indywidualnie jaki i w deblu. Podczas wspólnej gry kłócimy się czasami (...) no bo jak on nie umie grać... - mówi Marcin. To ty nie umiesz grać - odgryza się Szymon. Takie kłótnie są nieuniknione, ale chłopcy szybko się godzą i zapominają o swoich błędach podczas gry, szczególnie, kiedy wygrywają.
Podczas Mistrzostw Śląska Uczniowskich Klubów Sportowych Szymon Święcicki zajął II miejsce, zaś Marcin III. Obaj młodzi tenisiści od następnego sezonu będą grać w III lidze. W lidze niższej nie mają już sobie równych, w poprzednim sezonie nie oddali ani jednego meczu - dodaje trener bliźniaków. Marcin i Szymon znajdują się również w śląskiej kadrze młodzików.
(ster)