Oskarżony za hałdę

Firma „Renova” eksploatująca kruszywo z hałdy wynajęła przedsiębiorstwo z Katowic do wykonania robót strzałowych. W dniu poprzedzającym te prace utworzył się nawis skalny, ale mimo to czterech pracowników katowickiej firmy na polecenie Zygmunta N. przystąpiło do drążenia otworów pod założenie ładunków wybuchowych. Podczas tych prac bryła skalna odspoiła się od calizny i przygniotła jednego z pracowników, który zginął na miejscu. Drugi został odrzucony na odległość 10 metrów w dół skarpy.

Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu prowadząca śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku powołała biegłego w celu wydania opinii, czy prace były prowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami i przy zastosowaniu odpowiednich metod. Opinia okazała się niekorzystna dla Zygmunta N. odpowiedzialnego za bezpieczeństwo i higienę pracy. Biegły stwierdził, że roboty wykonywano niegodnie z przepisami. Po powstaniu niebezpiecznego nawisu nie dokonano należytej oceny zagrożenia i nie podjęto działań, które miałyby na celu jego usunięcie. Nie ustalono bezpiecznego sposobu wykonywania otworów strzałowych i nie zapewniono stałego i bezpośredniego nadzoru przez brygadzistę.

Zdaniem biegłego wykonywanie robót strzałowych od dołu hałdy nie zapewniło należytego bezpieczeństwa pracownikom. Możliwe było zastosowanie bezpieczniejszej metody - z góry hałdy.

Oskarżony Zygmunt N. organizował te prace i nimi kierował - sprawował faktycznie funkcję kierownika robót i brygadzisty. Na niego więc spada odpowiedzialność za wypadek. Z zeznań świadków wynika natomiast, że po zdarzeniu nakłaniał on ich do składania nieprawdziwych zeznań. Chodziło o to, żeby odpowiedzialnością obciążyć nieżyjącego pracownika. Świadkowie mieli zeznać, że Zygmunt N. zabraniał im wchodzić w rejon nawisu skalnego. Dwaj pracownicy byli dwukrotnie przesłuchiwani w trakcie postępowania przygotowawczego i złożyli zeznania o odmiennej treści. Związane z tym materiały zostały wyłączone do osobnego postępowania.

Podejrzany nie przyznał się do winy i wyjaśniał, że prace były wykonywane zgodnie z przepisami. Twierdził, że zabronił pracownikom poruszania się w rejonie nawisu. Jednak prokurator prowadzący śledztwo uznał te wyjaśnienia za niewiarygodne. Oskarżył Zygmunta N. o nieumyślne spowodowanie śmierci poprzez niedopełnienie obowiązku podjęcia prac usuwających zagrożenie wynikające z utworzenia się nawisu skalnego, a także o nakłanianie do składania fałszywych zeznań.

Prokuratura wystąpiła w tej sprawie do sądu rejonowego z powództwem cywilnym na rzecz żony zmarłego pracownika. Wnioskuje w nim o zasądzenia odszkodowania w wysokości 50 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za poniesione straty i cierpienia moralne związane ze śmiercią męża.

Ma to na celu szeroką ochronę pokrzywdzonego w procesie karnym - tłumaczy Józef Pałka, prokurator rejonowy. Prokurator wytacza takie powództwa w szczególnych przypadkach, gdy chodzi o ludzi, którzy nie mogą sami sobie poradzić z procedurami sądowymi. Najczęściej chodzi o osoby starsze czy znajdujące się w trudnej sytuacji materialnej.

(jak)