Jak we Frankfurcie...
W ubiegłym tygodniu gracze Rudnika odzyskali fotel lidera klasy C po porażce Pawłowa w Brzeziu - ale po pierwszej połowie derbów gminy byli bliscy jego utraty. Goście od początku agresywnie atakowali i sporo pracy miał w bramce Kałuża. Miejscowi, którzy grali w osłabionym składzie, mieli kłopoty z opanowaniem środka pola. Wprawdzie ich poczynania były bardziej zorganizowane, ale groźniejsze akcje stwarzali przyjezdni - szczególnie dynamiczne wejścia Grzesiaka i strzały S. Rzytkiego. Najlepszą okazję goście mieli w 20 min., gdy po kornerze na polu karnym Kałuży zrobiło się zamieszanie - jednak ani Grzesiak, ani Mizioch nie trafili w światło bramki. Jeszcze lepszą szansę miał ten pierwszy w 26 min - po crossowym podaniu Janosza ubiegł Kałużę, ale piłkę posłał za bardzo bokiem i trafił tylko w boczną siatkę. Gospodarze najlepszą akcję wypracowali za sprawą Kołka, który przedarł się przez defensywę rywali lewą stroną, ale w ostatniej chwili jego strzał zablokowano i skończyło się na rzucie rożnym. Tuż przed końcem I połowy, gdy niebo zaczęło już zasnuwać się chmurami, goście przeprowadzili szybką kontrę. Po wrzutce Affy i główce Grzesiaka Janosz uderzył soczyście z woleja. Dobrze ustawiony Kałuża zdołał obronić strzał.
Ledwie arbiter zakończył grę, kibice i piłkarze musieli salwować się ucieczką przed ścianą wody, która lunęła z nieba. Kwadrans deszczu zamienił boisko w grzęzawisko i zastanawiano się, czy wznowić grę. Ostatecznie jednak obie ekipy uznały, że gorzej już nie będzie i ustawiły się znów naprzeciw siebie.
Drugie 45 minut przypominało Frankfurt 1974 roku - piłkarze co chwila taplali się za piłką jak bociany. O dziwo, tym razem inicjatywę przejęli gos-podarze, którzy w kiepskich warunkach radzili sobie znacznie lepiej. Nie bawili się w rozgrywanie i posyłali górne piłki na napastników, omijając rozlewiska. I już w 54 min. Musioł znalazł się przed Kucharskim, nie dając mu szans. Kilka minut później Ciężkowski uderzył mocno wolnego z 25 m - Kucharski odbił piłkę przed siebie i próbując ponownie łapać sfaulował Kołka. Karnego wykorzystał Musioł.
Goście mimo wpadek ani myśleli się poddać i w 67 min. zdobyli kontaktowe trafienie. Po akcji Grzesiaka i jego centrze na pole karne piłka zatrzymała się w bajorze wody i najszybciej z dobitką zdążył Komorek. Gamowianie do końca starali się pow-tórzyć sytuację, ale Kałuża nie dał się więcej zaskoczyć, choć strzały Miziocha i Janosza z dystansu napytały mu sporo kłopotów. Miejscowi mogli wygrać wyżej, ale w ostatniej minucie Musioł zmarnował szansę na hat - tricka, posyłając piłkę nad poprzeczką w sytuacji sam na sam z Kucharskim.
LKS Rudnik - LKS Gamów 2:1 (0:0). Br. 54. i 60. Musioł - 67. Komorek. LKS Rudnik: Kałuża - P. Cięcinka, Paprotny, A. Cięcinka, Ciężkowski, Kołek, Rzytki, Makulik, Musioł, Miazga, Pisarski. LKS Gamów: Kucharski - R. Rzytki, Miękina, Grzesiak (70. Leks), Pendziałek (75. Muszol), Janosz, K. Rzytki, S. Rzytki, Affa (38. Komorek), Mizioch.
(sem)