Listy do Redakcji
Bardzo Panu dziękuję za artykuł pt. „Chcą spokoju”, który ukazał się w dniu 17.04.2002 r. na łamach „Nowin Wodzisławskich”. Artykuł ten daje pełny obraz faktów, jakie miały miejsce przed rozbudową i później, a dotyczące lokalu gastronomicznego znajdującego się w Rydułtowach. Chciałbym ustosunkować się do niektórych wypowiedzi, zawartych w tym artykule. Z wypowiedzi Pana Naczelnika Wydziału Architektury Starostwa Powiatowego wynika, że ich działania muszą opierać się na obowiązującym prawie a przepisem są postanowienia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego miasta Rydułtowy. W tym przypadku było to prawo konsekwentnie realizowane i przestrzegane. Umieszczenie działki wraz z budynkiem w planie przestrzennym zagospodarowania miasta spełniło swoje zadanie, bo sąsiad nie potrzebował zgody na rozbudowę i na lokal od najbliższych sąsiadów. Co wpłynęło na Radę Miasta w 1994 r. o konieczności umieszczenia tej posesji w planie przestrzennym - pytań jest wiele. Jedni mieszkańcy muszą mieć zgodę sąsiadów, a inni tej zgody nie muszą mieć - czy w takim razie gmina traktuje swoich mieszkańców jednakowo - mam spore wątpliwości. W czasie każdej wizyty u Pana Naczelnika Wydziału Architektury Starostwa Powiatowego poruszaliśmy temat zgody sąsiadów na rozbudowę budynku z przeznaczeniem na lokal, ale to pytanie zawsze pozostało bez odpowiedzi. Sądzę, że urzędnik powinien zainteresowanym stronom udzielić pełnej informacji dotyczącej danej sprawy.
Sprawa parkingu
Rezygnacja z parkingu była warunkiem niezbędnym, by wydać zezwolenie na rozbudowę budynku na lokal i właściciel zrezygnował z parkingu na zapleczu budynku - ale w tym przypadku tylko na czas rozbudowy. Po utwardzeniu placu kamieniem wnieśliśmy sprzeciw wobec budowy parkingu do Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl. Na wniosek Pana Starosty w dniu 2.II.1999 r. odbyła się rozprawa administracyjna w Starostwie Powiatowym na wydziale architektury, gdzie właściciel oświadcza, że tego terenu nie będzie wykorzystywać pod parking, co potwierdza własnym podpisem. Ale przyrzeczenia i zakazy są tylko na papierze, a prawda jest całkiem inna. We wspomnianym artykule Naczelnik Wydziału Architektury Starostwa Powiatowego twierdzi - cytuję: „Przy lokalu są miejsca postojowe dla właściciela lokalu, klienci mieli korzystać z parkingów wzdłuż ulicy Krzyżkowickiej” - to pierwsze zdanie jest prawdą, bo parkuje właściciel lub najemca lokalu, a na dodatek i klienci przez całą dobę - przejeżdżając 4 m od budynku mieszkalnego, natomiast drugie zdanie to bardzo bym pragnął, żeby Pan Naczelnik pokazał nam gdzie to są te parkingi wzdłuż ulicy Krzyżkowickiej? Następny rodzynek w sprawie parkingu otrzymaliśmy od z-cy Dyrektora Wydziału Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, który w swej decyzji pisze, cytuję: „parking samochodowy ogólnie dostępny znajduje się w dalszej odległości”. Mieszkam w Rydułtowach od przeszło pół wieku i najbliższy parking znajduje się w odległości 1 km od lokalu, to może ten parking pan Dyrektor miał na myśli? Chciałbym poznać takiego klienta, który zostawi samochód 1 km od lokalu. Obydwie wypowiedzi nie warto nawet komentować - bo mają jeden wspólny mianownik - głupota i absurd.
Droga
Korzystanie z drogi prywatnej (współwłasność) regulują przepisy prawa cywilnego, ale nie może być tak, że druga strona robi tak jak mu wygodniej. To jest lokal i właściciel nie zrezygnuje z parkingu - choć oficjalnie go nie ma. Tu trzeba konkretnej decyzji administracyjnej, a nie zadowalać się tym, że właściciel podpisał oświadczenie o niewykorzystywaniu tego terenu pod parking. Wizja lokalna przeprowadzona przez pracowników Urzędu Miasta dała obraz drogi, dojazdu do posesji oraz usytuowania budynków. Droga prowadząca do obiektów prowadzących działalność gospodarczą powinna być zlokalizowana w odległości 8 m od budynków mieszkalnych sąsiadów - a w tym przypadku jest 4 m. Obecnie od władzy słyszymy tylko jedno: teren jest prywatny, proszę skierować i dochodzić swoich praw na drodze sądowej w oparciu o kodeks cywilny. Teraz wszystkich ogarnęła niemoc, są bezradni, proponują prawo, a gdzie byli w 1994 r. jak wyrażali zgodę na lokal? Czy wtedy prawo nie obowiązywało urzędników i sąsiada? Chciałbym słyszeć reakcje urzędników, którzy wydali decyzję na rozbudowę budynku i na lokal, jakby w ich sąsiedztwie przejeżdżało im pod nosem ponad tysiąc samochodów rocznie.
Zainstalowanie słupków, jak radzi Pan Naczelnik Wydziału Architektury, w ogóle nie komentuję, bo nie mieszkam tu sam - w dalszej odległości są następne posesje i żaden z nas mieszkańców nie będzie biegał z kluczem zawieszonym na szyi w dzień czy w nocy i otwierał słupki.
Dane do wiadomości redakcji