Przetarg widmo
Wydarzenia miały miejsce w październiku 1998 r., tuż przed ostatnimi wyborami samorządowymi. W Urzędzie Miejskim w Kuźni Raciborskiej rzekomo odbył się przetarg na sprzedaż działki przy ul. Klasztornej, którą nabył jeden z raciborskich przedsiębiorców budowlanych. Przewodniczącym komisji przetargowej był były inspektor wydziału geodezji kuźniańskiego magistratu Jan F., a członkami: radny poprzedniej kadencji, były przewodniczący Rady Miejskiej Leon K., do niedawna szef kuźniańskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz członek zarządu poprzedniej kadencji Józef A. Jak już dziś wiadomo, przetarg na sprzedaż tej działki wcale się nie odbył, bo oskarżony Józef A. przebywał wtedy na leczeniu w kędzierzyńskim szpitalu i w dniu, kiedy nieruchomość rzekomo sprzedawano, ze szpitala tego w ogóle nie wychodził. Organy ścigania nie od razu jednak doszły do całej prawdy dając podczas dochodzenia wiarę tym, którzy aferę za wszelką cenę starali się zatuszować.
Bo stracisz pracę...
Przetarg musiał być fikcyjny jeszcze z jednego względu. W wymaganym terminie nikt nie wpłacił wadium. Dla przewodniczącego komisji nie było to żadnym problemem. 15 października przyszedł do kasjerki magistratu i starał się ją nakłonić, by przyjęła wadium i wpisała do raportu kasowego datę wsteczną, sprzed przetargu. Kasjerka nie wyraziła na to zgody, więc Jan F. zwrócił się do skarbnik gminy Marii Ś., by wydała swojej pracownicy odpowiednie polecenie służbowe. Ta uległa presji i kazała przyjąć pieniądze z wpisem daty wstecznej do raportu. Potem skarbnik kazała ponownie przerobić datę, tym razem na prawidłową, co wyczerpało z kolei znamiona przestępstwa polegającego na fałszowaniu dokumentu.
Opisane tu zdarzenia ustaliła Prokuratura Rejonowa w Raciborzu, która została powiadomiona o sprawie przez Śląską Komendę Wojewódzką Policji w Katowicach. Policja informowała wówczas o „poświadczeniu nieprawdy przez przewodniczącego komisji przetargowej”. Prowadzący sprawę prokurator miał okazję przesłuchać radnego - członka Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej w Kuźni Raciborskiej, który wiedział, że przetarg w ogóle się nie odbył, a sfałszowanie raportu kasowego miało jedynie dać sprawie pozory legalności. Przesłuchanie jednak się nie odbyło. Prokurator przyjął za to za dobrą monetę zeznania członków komisji, którzy zapewnili, że wszystko było w porządku. Dochodzenie w części dotyczącej poświadczenia nieprawdy zostało więc umorzone.
Na wokandę trafiła zaś sprawa kasjerki, skarbniczki i przewodniczącego komisji. Tego ostatniego oskarżono o podżeganie do fałszerstwa. W toku postępowania kasjerka przyznała się do zarzucanych jej czynów i wyjaśniła, że zrobiła to na polecenie szefowej „w obawie - jak czytamy w akcie oskarżenia - przed wyciągnięciem wobec niej konsekwencji służbowych z rozwiązaniem umowy o pracę włącznie”. Skarbnik stwierdziła, że nie była świadoma, iż popełnia przestępstwo i wyraziła skruchę. Jan F., przyznając się do czynu, wyjaśnił, że nie działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Sąd skazał skarbniczkę i Jana F. na grzywny, kasjerce kazał wpłacić nawiązkę na Towarzystwo Przyjaciół Dzieci.
Pacjent bierze udział w przetargu
O sprawie już dawno by zapomniano, gdyby nie informacje, jakie powzięła Prokuratura, znów za pośrednictwem Śląskiej Komendy Wojewódzkiej, którą osoby trzecie zawiadomiły o pobycie w szpitalu Józefa A. Policja zdobyła potwierdzający to dokument ze szpitala. Okazało się, że wcześniejsze zeznania członków komisji są tynfa warte, bo jeden z nich - Józef A., w czasie, gdy przetarg miał się odbywać przebywał w kędzierzyńskiej lecznicy i tego dnia z całą pewnością nie wychodził na przepustkę. Sprawa ponownie trafi więc na wokandę. Prokuratura oskarżyła całą trójkę z komisji o składanie fałszywych zeznań i podpisanie protokołu z przetargu, który się nie odbył. Akt oskarżenia wysłano do sądu 29 maja.
Obok Jana F. i Józefa A. przed obliczem Temidy stanie Leon K., były radny miejski związany z SLD, przewodniczący Rady dwóch minionych kadencji, do niedawna kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej. Zarząd miejski w Kuźni Raciborskiej poinformowany przez Prokuraturę o akcie oskarżenia zdecydował zdymisjonować Leona K., ale nie może mu wręczyć wypowiedzenia, bo były kierownik OPS przebywa na zwolnieniu lekarskim. Jak się dowiedzieliśmy, straciłby stanowisko nawet bez aktu oskarżenia, głównie za dopuszczenie do przerostu zatrudnienia i krytykowanie zarządu w materiałach przesłanych do radnych.
Co ciekawe, w akcie oskarżenia przeciwko kasjerce, Janowi F. i skarbniczce prokurator wniósł do sądu, by nie wzywać na świadków zarówno Józefa A. jak i Leona K.
Ze swoim stanowiskiem, mimo wyroku, nie pożegna się skarbnik gminy. Jak powiedział nam burmistrz Ernest Emrich, decyzje w tej sprawie powinien podjąć nowy burmistrz wybrany w zbliżających się wyborach.
(waw)