Porozmawiajmy o Europie...
Tym razem aż się prosi by pisać o programie SAPARD, który długo wyczekany, wreszcie ruszył. Rodził się ten program bólach i niekoniecznie była to wina polskiej strony. Z najnowszych informacji wynika, że jeszcze w tym roku województwu śląskiemu przypadnie niebagatelna suma. W zależności jaki kurs Euro zostanie przyjęty, będzie to od 17 do 20 milionów złotych.
Na pewno jest to zachęcająca informacja, z pozyskaniem jednak tych pieniędzy wiążą się niemałe problemy, co postaram się bliżej wyjaśnić.
Przypomnijmy, że Sapard jest jednym z programów przedakcesyjnych, to znaczy takich, które miały pomóc finansowo Polsce w przygotowaniach do wstąpienia do Unii Europejskiej. Akurat ten program miał ruszyć najwcześniej, bo w założeniu miał być najłatwiejszy w obsłudze, a przede wszystkim pilny. Przeznaczony na, tak potrzebne, dostosowanie gospodarstw rolnych i wsi do warunków, które obowiązywać będą nas już wewnątrz Unii.
Miał też nauczyć korzystania z przyszłych obfitych strumieni z dotacjami, gdy będziemy już pełnoprawnymi członkami tej organizacji.
Pomoc finansową przeznaczono w pierwszej kolejności na następujące rodzaje działań:
- poprawę przetwórstwa i marketingu artykułów rolnych i rybnych,
- inwestycje w gospodarstwach rolnych,
- rozwój i poprawę infrastruktury obszarów wiejskich.
Kompletne wnioski, zawierające gotowy projekt inwestycji wraz z peł-ną dokumentacją składać można w regionalnych oddziałach Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, która oceni je pod względem formalnym i technicznym. O wyborze zadecyduje natomiast komitet sterujący. Dla naszych gmin, firm i rolników miejscem składania wniosków i uzyskiwania bliższych informacji jest oddział ARiMR w Częstochowie.
Korzystając z okazji podaję numer infolini: 0 800 38 00 84 oraz adres internetowy, pod którym można pozyskać potrzebne formularze: WWW.arimr.gov.pl, ale wysyłane są także na życzenie pocztą.
Jak zwykle jednak diabeł tkwi w szczegółach, tym razem w terminie i sposobie przekazywania pieniędzy.
Otóż czas przeznaczony na przygotowanie nieprostej w końcu dokumentacji jest niezwykle ograniczony. Wynosi zaledwie dwa miesiące w przypadku infrastruktury wiejskiej, czyli że trzeba zdążyć przed 16 września. Dla przetwórstwa jest to jeden miesiąc dłużej, ale już dla rolników indywidualnych trudno go w ogóle określić, bo ogranicza go jedynie pula przeznaczonych na ten cel pieniędzy.
Drugim i bodaj czy nie ważniejszym problemem, który gasił entuzjazm potencjalnych odbiorców pomocy już dawno jest fakt, że najpierw trzeba wydać własne pieniądze, następnie prawidłowo je rozliczyć a dopiero potem można starać się o zwrot części wydatków. Jak jest to trudne w dzisiejszej sytuacji wsi i rolnictwa nie trzeba nikomu mówić. Natomiast wyłożenie na ten cel pieniędzy z kredytu może opłacalność całej inwestycji postawić pod wielkim znakiem zapytania.
Jeśli dodać do tego jeszcze koszty dokumentacji, samego sporządzania wniosku itp. to obawiam się czy aby rolnicy w ogóle zechcą z tego dobrodziejstwa skorzystać.
Inaczej moim zdaniem ma się rzecz z gminami, te winny mieć już odpowiednie służby, które temu zadaniu sprostają. Pomyślmy; na śląską wieś mogą trafić na te mniejsze inwestycje całkiem dobre pieniądze, byle się sprężyć.
Na zaopatrzenie w wodę można zyskać na jeden projekt do 840 PLN, na kanalizację i ścieki do 1.700 tys. PLN, na drogi wiejskie do 630 tys. PLN na projekt a na składowiska 1.300 tys. PLN. Wprawdzie trzeba też zapewnić środki własne, ale i tak, tylko w przypadku gmin mogą to być pieniądze z budżetu państwa, narodowego funduszu ochrony środowiska lub innych źródeł zagranicznych.
Gabriela Lenartowicz
naczelnik Wydziału Rozwoju
i Współpracy Zagranicznej Urzędu Miasta w Raciborzu, uczestniczka wielu seminariów i szkoleń dotyczących
integracji Polski z UE