Diamentowi pionierzy
„Byłem pionierem” wołał na powitanie prezydenta Adama Hajduka i Beaty Bańczyk, mąż-jubilat Piotr Piłka. Wraz z żoną Anielą przyjął od urzędników kwiaty, życzenia i bon towarowy. Tytuł pioniera należy się Panu Piotrowi jak najbardziej. Przyjechał do Raciborza w 1946 roku, „kiedy tu były same gruzy”. W czasie wojny był deportowany do pracy w niemieckich fabrykach. Do osiedlenia się w Raciborzu namówił go brat. Początkowo Piotr Piłka pracował jako urzędnik w magistracie, później krótko w ZEW-ie a najdłużej, już do emerytury w Zakładzie Karnym w Raciborzu. Żonę Anielę poznał na uroczystości rodzinnej, poprzez jej ciotkę. Obecna jubilatka urodziła się w Brzeziu, ma niemieckie pochodzenie, w przeciwieństwie do męża „czystego Polaka”. W 1976 mieli okazję wyjechać z kraju i żyć na emeryturze w ówczesnej RFN. Pan Piotr nie zgodził się na opuszczenie ojczyzny. Sukces małżeński, czyli 55 lat wspólnego pożycia tłumaczą następująco: „wszystko zależy od kobiety, jeśli ona jest w porządku do męża, to i on jest w porządku do niej”. W ogóle Pani Aniela podkreśla, że „to baby bałamucą chłopów i stąd tyle nieszczęść”. Im dwojgu jednak się udało. Małżeństwo doczekało się dwójki dzieci, czworga wnucząt i pięciorga prawnuków. Ślub wzięli dokładnie 21 czerwca 1947 roku, a akt zawarcia małżeństwa (w ówczesnym województwie śląsko-dąbrowskim) mają do dzisiaj w swoich prywatnych zbiorach. Nadal żyją w zgodzie, w skromnym ale zadbanym mieszkaniu. Dojrzali małżonkowie narzekają na ceny lekarstw i hałasującą nocą pod oknami młodzież. Kiedyś inaksze je chowali - mówi Aniela Pił-ka. Z dokonań swojego potomstwa jest zadowolona. Córka mieszka z rodziną w stolicy, syn w Bieszczadach.
Wizytę u obchodzących zacny jubileusz zorganizował USC w Raciborzu. Urząd prosi o zgłaszanie par, które wspólnie wytrwały w małżeństwie do „jesieni życia”.
(ma.w)