Rycerstwo to nie zabawa – to sposób na życie
Nie było tu jednak zabitych, nie było zwyciężonych, nie było zwycięzców. Bo nie byliśmy w średniowieczu. Choć tak jak przed wiekami próbowano spalić czarownice, które jako wspólniczki diabła, stanęły przed obliczem kata pod zarzutem szkodliwego działania pod wpływem czartowskich rozkazów. Ostatecznie jednak domniemane czarownice i tak zostały odbite i uniknęły sromotnej kary. Była też i wróżka, i ludzie tańczący z ogniem, i rzemieślnik wyrabiający ozdoby z mosiądzu. A wszystko to zainscenizowano podczas średniowiecznych zabaw rycerskich, jakie odbyły się na dziedzińcu zamkowym w sobotę i niedzielę, 6 i 7 lipca. Wtedy też do naszego grodu zjechało ponad dwadzieścia dam i wojów z Czech, Opola, Wrocławia, Krakowa i Raciborza. Gospodarze zabawy - rycerze z Opolskiego Bractwa Rycerskiego wraz z zarządcami zamku, Starostwem Powiatowym i sponsorami przygotowali tę dwudniową imprezę tak, by bawili się zarówno widzowie, jak i cała rycerska brać.
W sobotnie popołudnie, tuż po uroczystym powitaniu rycerstwa, rozpoczęły się na dobre pokazy walk, uzbrojenia, strojów, tańców dawnych, jakie zaprezentowali członkowie grupy Gonfanon z Czech, Opolskiego Bractwa Rycerskiego oraz Chorągwi Rycerstwa Śląskiego Vratislavia z Wrocławia. W niedzielę, do grona miłośników kultury średniowiecznej dołączyli jeszcze tancerze z grupy Gayarde oraz niezłomni wojowie w szkockich kiltach z XXXIX Najemnego Regimentu Szkockiego z Wrocławia.
Raciborzanie, którzy przybyli na festyn, a było ich niemało, mieli okazję nauczyć się strzelania z łuku i kuszy, co, jak się okazało, nie było wcale takie łatwe. Najmłodsi uczestnicy zabawy mogli też nauczyć się kilku średniowiecznych tańców oraz z bliska przyjrzeć się orężowi, jakie rycerstwo przywiozło ze sobą. Podobnie jak w ubiegłym roku, w kaplicy zamkowej wystawiono także prace artystów. Swoje fotografie, przedstawiające scenki z ubiegłorocznego Turnieju o Miecz Mieszka Plątonogiego oraz mury kaplicy, wyeksponował fotografik Bolesław Stachow, a umiejętności malowania znaków i herbów zaprezentowała artystka z Wrocławia, która, za pośrednictwem kart Tarota, przepowiadała też zainteresowanym przyszłość. Pomagał jej w tym, nie czarny kot, lecz całkiem sympatyczny pies w ciekawym odzieniu.
Podobnie, jak podczas zabaw rycerskich, które odbywały się w ubiegłym roku w sierpniu i wrześniu, białogłowy i wojowie przemaszerowali kolorowym korowodem wokół rynku, zachęcając raciborzan do wspólnej zabawy. Jednak tym razem nie spalono już wioski „Nędzno Małe”, choć przy stosie i katowskim pieńku znowu się zakotłowało. Zaś uwieńczeniem każdego dnia weekendowej zabawy były projekcje dwóch filmów - „Quo Vadis” i „Wiedźmina”.
Choć średniowieczny festyn nie odbył się na tak wielką skalę jak w ubiegłym roku, zabawa była bardzo udana. Dopisała pogoda i dopisali widzowie. A to przekonało wszystkich, że organizowanie w Raciborzu imprez w duchu kultury średniowiecznej ma sens i wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem raciborzan.
Ewa Wawoczny